Sielankowy obrazek opisany w prawicowej prasie. Beata Szydło rozmawia z Angelą Merkel, przyjmuje życzenia i zaproszenie do Berlina.
W rzeczywistości zadzwoniła nie Beata Szydło a kanclerz Merkel składając gratulacje nie z tytułu zwycięstwa PiS w wyborach lecz życząc owocnej współpracy i sukcesów na stanowisku premiera RP. Telefon zadzwonił gdy w polskiej prasie zaczęły pojawiać się wątpliwości co do tego kto obejmie stanowisko Prezesa Rady Ministrów. Wcześniej Francois Hollande prosił Andrzeja Dudę aby Ten przekazał gratulacje premier Szydło.
To niestety nie kurtuazja, to próba wywarcia presji, nie pierwsza zewnętrzna ingerencja w polskie sprawy.
Dyskusja o tym kto zostanie premierem powinna toczyć się między komitetem politycznym partii która obejmuje ster rządów a środowiskami reprezentującymi wyborców. Rządy innych krajów nie mają prawa rozliczać polskich polityków z obietnic składanych w czasie kampanii. Od tego są jedynie Polacy.
Sprawa pokazuje również jak bardzo Niemcy i Francja boją się Jarosława Kaczyńskiego.