fagot21 fagot21
436
BLOG

Lobbysta Gazpromu szefem Rady Europejskiej

fagot21 fagot21 Polityka Obserwuj notkę 0

Od czasu kryzysu ukraińskiego Premier Tusk został rzecznikiem szeroko pojętego bezpieczeństwa energetycznego. Miało to przykryć jeden z największych błędów Donalda Tuska - podpisanie w 2010 roku skrajnie niekorzystnej umowy gazowej z Rosją.

Gdy w 2010 roku zginął Prezydent Kaczyński, z polskiej sceny politycznej zniknął ostatni znaczący polityk sprzeciwiający się renegocjowaniu kontraktu Jamalskiego. Lech Kaczyński protestował gdy minister gospodarki rządu PO rozwiązał departament dywersyfikacji opóźniając budowę gazoportu o prawie rok.

Prezydent RP nie miał co prawda możliwości zapobieżenia podpisania niekorzystnej umowy dla Polski ale Jego śmierć stanowiła idealny moment dla Rosjan do finalizacji długotrwałych zabiegów. Prezydentowi FR Dimitrijowi Miedwiediewowi który udał się na uroczystości pogrzebowe do Krakowa towarzyszył ... Aleksandr Miedwiediew będący dyrektorem generalnym Gazprom-Exportu. Jeszcze tego samego dnia doszło do spotkania z przedstawicielami rządu RP i pierwszych wiążących ustaleń.

Fala wzajemnego współczucia i animowane zbliżenie między społeczeństwami Polski i Rosji budowało pozytywny klimat do dalszych negocjacji. Rosjanom bardzo zależało na czasie gdyż w 2017 roku kończyła się spłata kredytu zaciągniętego przez Polskę w Gazprom Banku a finansowanego z pieniędzy pochodzących z opłat za tranzyt gazu przez polskie terytorium. Rosjanie dążyli do zmniejszenia opłat za tranzyt i wyrugowania przewagi polskich głosów w radzie nadzorczej EuropolGazu. Bez tych zabiegów po 2017 roku Polska zostałaby większościowym udziałowcem polskiego odcinka Jamału I a realne dochody z tranzytu gazu przez polskie terytorium mogłaby przeznaczyć na wzmocnienie niezależności energetycznej. Wizja rozbudowy i uruchomienia gazpoportu oraz utraty kontroli nad polskim odcinkiem Jamału (włączenie go do pakietu energetycznego UE) nie podobała się Rosjanom.

Zobaczmy co w 2010 roku ustalono między rządem RP a Gazpromem:

- strona polska umarza Gazpromowi prawie 1,5 mld zł zaległości za tranzyt gazu przez terytorium Polski

- strona polska zwiększa wolumen odbieranego gazu z 7 do prawie 10 mld m3 rocznie

- zmieniono formułę ustalania ceny za gaz na mniej korzystną dla Polski (min. upust maks. 2%)

- umowa ma trwać do 2045 roku

- operator gazociągu rezygnuje z zysku opracyjnego ograniczając go do symbolicznej sumy: 20 mln złotych

- pod naciskiem Rosjan strona polska zobowiązała się do wyrugowania Bartimpexu z Rady Nadzorczej EuropolGazu i równego podziału głosów (50%/50% - wcześniej było 47,5% PGNiG oraz Gazprom + 5% Bartimpex)

Skutek:

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo utraciło kontrolę operacyjną nad polskim odcinkiem Jamału zamawiając przy okazji ilość gazu stawiającą pod znakiem zapytania zasadność budowy Gazoportu. Polska zużywa ok 14 mld m3 rocznie (10 mld Gazprom+4(5) wydobycie własne którego nie można wstrzymać). Brak upustów i formuła cenowa skazała Polskę na najdroższy gaz w UE: 520 dolarów za 1000 m3 (średnia europejska cena Gazpromu to 350 dolarów). Rosjanie zyskali większość blokującą w Radzie Nadzorczej EuropolGazu blokując powołanie polskich przedstawicieli do Rady. Strona polska zrezygnowała również z zysku za tranzyt gazu przez terytorium Polski.

Tuż przed podpisaniem umowy do gry włączyła się Unia Europejska żądając (wbrew woli rządu RP) włączenia Jamału do regulacji rozgraniczających funkcje operatora gazociągu i producenta surowca. Praktycznie wszystkie ustalenia dotyczące struktury właścicelskiej i ceny gazu dla Polski pozostały niezmienione, bez sprzeciwu Gazpromu skrócono za to czas trwania umowy do ... ok. 2023 roku.

Zaangażowanie się europejskich partnerów było nieprzypadkowe. Jak zwykle chodziło o pieniądze.

Dał temu wyraz Donald Tusk zachwalając niedawno inwestycje mające wg niego wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne Polski.

Po kryzysie ukraińskim premier podkreślał jak ważne jest uruchomienie stacji kompresorów na granicy polsko-niemieckiej pozwalającej na fizyczny rewers (przepływ Jamałem gazu z zachodu na wschód).

W przypadku braku dostaw z kierunku wschodniego będziemy mogli liczyć na dostawy z Zachodu - podkreślał z dumą premier. Zapomniał tylko dodać że gaz sprowadzany z Zachodu to gaz ... rosyjski który ma płynąć do Polski Gazociągiem Północnym. W Greisvaldzie gaz ten trafia do gazociągu OPAL dostarczającego surowiec min. do Czech. Większość mocy przesyłowych OPAL-a  zarezerwował oczywiście Gazprom.

Zachwalając inwestycje mające rzekomo wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne Polski premier zachował się jak lobbysta Gazpromu i Ruhrgasu. Polska która jeszcze niedawno oprotestowywała budowę Gazociągu Północnego wpisała się w jak najszybszy zwrot tej inwestycji.

Strona polska miała szansę na renegocjowanie formuły cenowej.

W 2013 roku PGNiG zdecydowało się na arbitraż w Sztokholmie. Rosjanie unikając pośrednictwa sądów międzynarodowych zgodzili się na kosmetyczną obniżkę gazu z 520 dolarów do 450 dolarów za 1000m3. Polski rząd zgodził się na tę obniżkę rezygnując z międzynarodowego arbitrażu. Chwilę potem Gazprom obniżył cenę gazu dla włoskiej Enii i innych europejskich odbiorców do ok 250-300 dolarów. Mimo obniżki ceny gazu dla Polski różnica cen dla Polski i innych europejskich odbiorców uległa zwiększeniu.

Gdy w czasie kryzysu na Krymie strona ukraińska zwróciła się do Polski o sprzedaż gazu okazało się że cena za 1000m3 gazu zaproponowana Ukrainie przez Putina (na którą Ukraina nie wyraziła zgody) jest niższa o 80 dolarów niż cena jaką od ponad 4 lat Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo płaci Gazpromowi.

 

fagot21
O mnie fagot21

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka